Katarynka
Na ulicy Miodowej co dzień około południa można było spotkać jegomościa w pewnym wieku, który chodził z placu Krasińskich ku ulicy Senatorskiej. Latem nosił on wykwintne, ciemnogranatowe palto, popielate spodnie od pierwszorzędnego krawca, buty połyskujące jak zwierciadła — i — nieco wyszarzany cylinder.
niedziela, 30 czerwca 2019
sobota, 22 czerwca 2019
wtorek, 18 czerwca 2019
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XXVII - W ogrodzie
Rozdział XXVII. W ogrodzie
Od początku świata każdy wiek miał swoje wynalazki. W ostatnim stuleciu uczyniono odkryć zadziwiających więcej niż w wiekach poprzednich, odkryć coraz cudowniejszych. Na razie nie chcą ludzie uwierzyć, żeby można dokonać czegoś nowego, później zaczynają ufać, że można tego dokonać, później widzą, że się dokonuje, na koniec dokonuje się czegoś, a ludzkość dziwi się, że nie zrobiono tego już przed wiekami.
Od początku świata każdy wiek miał swoje wynalazki. W ostatnim stuleciu uczyniono odkryć zadziwiających więcej niż w wiekach poprzednich, odkryć coraz cudowniejszych. Na razie nie chcą ludzie uwierzyć, żeby można dokonać czegoś nowego, później zaczynają ufać, że można tego dokonać, później widzą, że się dokonuje, na koniec dokonuje się czegoś, a ludzkość dziwi się, że nie zrobiono tego już przed wiekami.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XXVI - „To matka!”
Rozdział XXVI. „To matka!”
W „czary” wierzyli wytrwale. Po rannych „śpiewach” miewał Colin czasem wykłady o czarach.
— Lubię mieć wykład — tłumaczył się — bo gdy dorosnę i będę robił odkrycia naukowe, to będę musiał miewać o nich wykłady, więc teraz nabieram już wprawy. Moje prelekcje obecnie nie mogą być długie, bo, po pierwsze, jestem jeszcze mały, a po wtóre, Benowi Weatherstaffowi zdawałoby się znowu, że jest w kościele i znów by usnął.
W „czary” wierzyli wytrwale. Po rannych „śpiewach” miewał Colin czasem wykłady o czarach.
— Lubię mieć wykład — tłumaczył się — bo gdy dorosnę i będę robił odkrycia naukowe, to będę musiał miewać o nich wykłady, więc teraz nabieram już wprawy. Moje prelekcje obecnie nie mogą być długie, bo, po pierwsze, jestem jeszcze mały, a po wtóre, Benowi Weatherstaffowi zdawałoby się znowu, że jest w kościele i znów by usnął.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XXV - Zasłona
Rozdział XXV. Zasłona
Tymczasem ogród tajemniczy rozkwitał i rozkwitał, i co dzień nowe ukazywał cuda. W gniazdku gila były jajka, a samiczka siedziała na nich, ogrzewając je swym drobnym, pierzastym ciałkiem i osłaniając troskliwymi skrzydełkami. Z początku była ogromnie nerwowa, a gil sam wprost nieprzyzwoicie podejrzliwy.
Tymczasem ogród tajemniczy rozkwitał i rozkwitał, i co dzień nowe ukazywał cuda. W gniazdku gila były jajka, a samiczka siedziała na nich, ogrzewając je swym drobnym, pierzastym ciałkiem i osłaniając troskliwymi skrzydełkami. Z początku była ogromnie nerwowa, a gil sam wprost nieprzyzwoicie podejrzliwy.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XXIV - „Niech się śmieją!”
Rozdział XXIV. „Niech się śmieją!”
Tajemniczy ogród nie był jedynym, w którym pracował Dick. Wokoło domku na wrzosowisku znajdował się kawałek gruntu otoczony niskim wałem ze zwykłych kamieni polnych. Wczesnym rankiem i po słońca zachodzie, i każdego dnia, gdy dla Mary i Colina bywał niewidoczny — Dick pracował w tym ogródku, sadząc dla swej matki kartofle, kapustę, rzepę, marchew i wszelką włoszczyznę.
Tajemniczy ogród nie był jedynym, w którym pracował Dick. Wokoło domku na wrzosowisku znajdował się kawałek gruntu otoczony niskim wałem ze zwykłych kamieni polnych. Wczesnym rankiem i po słońca zachodzie, i każdego dnia, gdy dla Mary i Colina bywał niewidoczny — Dick pracował w tym ogródku, sadząc dla swej matki kartofle, kapustę, rzepę, marchew i wszelką włoszczyznę.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XXIII - Czary
Rozdział XXIII. Czary
Doktor Craven od dość dawna już czekał, gdy dzieci wróciły do domu. Zaczynał się już zastanawiać, czy nie byłoby rozsądniej wysłać kogo dla zbadania, gdzie się znajdują. Gdy Colina wniesiono z powrotem do pokoju, biedny doktor począł mu się bacznie przyglądać.
— Nie powinieneś był zostawać tak długo w ogrodzie — powiedział. — Nie trzeba się przemęczać.
Doktor Craven od dość dawna już czekał, gdy dzieci wróciły do domu. Zaczynał się już zastanawiać, czy nie byłoby rozsądniej wysłać kogo dla zbadania, gdzie się znajdują. Gdy Colina wniesiono z powrotem do pokoju, biedny doktor począł mu się bacznie przyglądać.
— Nie powinieneś był zostawać tak długo w ogrodzie — powiedział. — Nie trzeba się przemęczać.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XXII - O zachodzie słońca
Rozdział XXII. O zachodzie słońca
Gdy głowa starego zniknęła za murem, Colin zwrócił się do Mary:
— Idź na jego spotkanie — powiedział; a Mary pospieszyła poprzez trawnik do ukrytych drzwi.
Dick przyglądał się bacznie chłopcu. Miał wypieki na twarzy, wyglądał na zdumionego, lecz nie znać po nim było osłabienia.
Gdy głowa starego zniknęła za murem, Colin zwrócił się do Mary:
— Idź na jego spotkanie — powiedział; a Mary pospieszyła poprzez trawnik do ukrytych drzwi.
Dick przyglądał się bacznie chłopcu. Miał wypieki na twarzy, wyglądał na zdumionego, lecz nie znać po nim było osłabienia.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XXI - Ben Weatherstaff
Rozdział XXI. Ben Weatherstaff
Dziwne to jest w życiu, że tylko czasami miewa się uczucie, jakby się miało żyć zawsze — zawsze. Opanowuje uczucie owo niekiedy, gdy człowiek się ze snu zbudzi o jutrzence i znajdzie się sam wobec natury i, głowę w tył odrzuciwszy, spojrzy ku niebu, i ujrzy jego blady seledyn z wolna się przemieniający, poczynający się zmieniać, zmieniać cudownie, dopóki wschód cały nie stanie się jakby jedną Hosanną.
Dziwne to jest w życiu, że tylko czasami miewa się uczucie, jakby się miało żyć zawsze — zawsze. Opanowuje uczucie owo niekiedy, gdy człowiek się ze snu zbudzi o jutrzence i znajdzie się sam wobec natury i, głowę w tył odrzuciwszy, spojrzy ku niebu, i ujrzy jego blady seledyn z wolna się przemieniający, poczynający się zmieniać, zmieniać cudownie, dopóki wschód cały nie stanie się jakby jedną Hosanną.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XX - „Będę żył zawsze, zawsze, zawsze”
Rozdział XX. „Będę żył zawsze, zawsze, zawsze”
Tymczasem zniewoleni byli czekać więcej niż tydzień, ponieważ najpierw nastały dni bardzo wietrzne, potem zaś Colin zagrożony był katarem, które to dwie przeszkody razem wzięte byłyby go niewątpliwie doprowadziły do pasji, gdyby nie to, że było tyle tajemniczych planów do układania i gdyby nie Dick, który przychodził codziennie, choćby na parę minut, opowiedzieć o wszystkim, co się działo na wrzosowisku, w lesie, na polankach, żywopłotach i na brzegach strumieni.
Tymczasem zniewoleni byli czekać więcej niż tydzień, ponieważ najpierw nastały dni bardzo wietrzne, potem zaś Colin zagrożony był katarem, które to dwie przeszkody razem wzięte byłyby go niewątpliwie doprowadziły do pasji, gdyby nie to, że było tyle tajemniczych planów do układania i gdyby nie Dick, który przychodził codziennie, choćby na parę minut, opowiedzieć o wszystkim, co się działo na wrzosowisku, w lesie, na polankach, żywopłotach i na brzegach strumieni.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XIX - „Nadeszła chwila”
Rozdział XIX. „Nadeszła chwila”
Po doktora Cravena posłano naturalnie zaraz rano po napadzie nocnym Colina. Wzywano go zawsze zaraz, ilekroć taki napad miał miejsce; za każdym zaś razem, gdy przyjeżdżał, znajdował bladego, wymizerowanego chłopca, leżącego na łóżku, wstrząsanego przez łkania, nadąsanego i tak zdenerwowanego, że za lada słowem gotów był wybuchnąć nowymi łzami.
Po doktora Cravena posłano naturalnie zaraz rano po napadzie nocnym Colina. Wzywano go zawsze zaraz, ilekroć taki napad miał miejsce; za każdym zaś razem, gdy przyjeżdżał, znajdował bladego, wymizerowanego chłopca, leżącego na łóżku, wstrząsanego przez łkania, nadąsanego i tak zdenerwowanego, że za lada słowem gotów był wybuchnąć nowymi łzami.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XVIII - „Nie traćmy czasu”
Rozdział XVIII. „Nie traćmy czasu”
Mary oczywiście nie obudziła się wcześnie następnego dnia. Spała długo, albowiem zmęczona była bardzo, Marta zaś, przynosząc jej śniadanie, opowiedziała, że Colin jest zupełnie spokojny, lecz chory i ma gorączkę, co zwykle bywało, gdy się wyczerpał krzykami i płaczem. Mary wolno spożywała śniadanie, słuchając.
Mary oczywiście nie obudziła się wcześnie następnego dnia. Spała długo, albowiem zmęczona była bardzo, Marta zaś, przynosząc jej śniadanie, opowiedziała, że Colin jest zupełnie spokojny, lecz chory i ma gorączkę, co zwykle bywało, gdy się wyczerpał krzykami i płaczem. Mary wolno spożywała śniadanie, słuchając.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XVII - Napad
Rozdział XVII. Napad
Mary wstała bardzo rano, dzień cały napracowała się w ogrodzie, więc była zmęczona i śpiąca; toteż zaraz po kolacji położyła się do łóżka. Zasypiając, mruczała jeszcze do siebie:
— Jutro wyjdę znów przed śniadaniem i będę pracowała z Dickiem, a potem… potem pewnie jednak pójdę odwiedzić Colina.
Mary wstała bardzo rano, dzień cały napracowała się w ogrodzie, więc była zmęczona i śpiąca; toteż zaraz po kolacji położyła się do łóżka. Zasypiając, mruczała jeszcze do siebie:
— Jutro wyjdę znów przed śniadaniem i będę pracowała z Dickiem, a potem… potem pewnie jednak pójdę odwiedzić Colina.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XVI - „Nie chcę!” — powiedziała Mary
Rozdział XVI. „Nie chcę!” — powiedziała Mary
Dick i Mary wynaleźli sobie mnóstwo pracy tego ranka i Mary spóźniła się na obiad, potem zaś tak się spieszyła z powrotem do swego zajęcia, że dopiero w ostatniej chwili przypomniała sobie o Colinie.
Dick i Mary wynaleźli sobie mnóstwo pracy tego ranka i Mary spóźniła się na obiad, potem zaś tak się spieszyła z powrotem do swego zajęcia, że dopiero w ostatniej chwili przypomniała sobie o Colinie.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XV - Budowanie gniazdka
Rozdział XV. Budowanie gniazdka
Po całym tygodniu deszczu ukazała się znów wesoła, błękitna kopuła nieba, a słońce poczęło silnie przygrzewać. Mary bawiła się doskonale, choć nie mogła marzyć o ujrzeniu przez cały ten czas tajemniczego ogrodu i Dicka. Tydzień prędko jej minął. Po kilka godzin dziennie spędzała z Colinem w jego pokoju, opowiadając mu o radżach albo o ogrodach, albo o Dicku i o domku na stepie.
Po całym tygodniu deszczu ukazała się znów wesoła, błękitna kopuła nieba, a słońce poczęło silnie przygrzewać. Mary bawiła się doskonale, choć nie mogła marzyć o ujrzeniu przez cały ten czas tajemniczego ogrodu i Dicka. Tydzień prędko jej minął. Po kilka godzin dziennie spędzała z Colinem w jego pokoju, opowiadając mu o radżach albo o ogrodach, albo o Dicku i o domku na stepie.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XIV - Młody radża
Rozdział XIV. Młody radża
Step zakryty był mgłą, gdy nadszedł ranek, a deszcz nie przestawał padać. Nie było mowy o wyjściu na dwór. Marta taka była zajęta, że Mary nie miała sposobności z nią pomówić, lecz po południu poprosiła ją, by przyszła posiedzieć z nią w jej pokoju. Przyszła, przynosząc z sobą pończochy, które zawsze cerowała, o ile nie była zajęta czym innym.
Step zakryty był mgłą, gdy nadszedł ranek, a deszcz nie przestawał padać. Nie było mowy o wyjściu na dwór. Marta taka była zajęta, że Mary nie miała sposobności z nią pomówić, lecz po południu poprosiła ją, by przyszła posiedzieć z nią w jej pokoju. Przyszła, przynosząc z sobą pończochy, które zawsze cerowała, o ile nie była zajęta czym innym.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XIII - „Jestem Colin”
Rozdział XIII. „Jestem Colin”
Mary zabrała z sobą obrazek, gdy do domu na kolację wracała, i pokazała go Marcie.
— No, patrzcie! — rzekła ta z dumą. — Nigdym nie myślała, że nasz Dick taki sprytny. To przecież mysikrólik w swoim gniazdku: taki duży jak żywy, a jeszcze raz tak prawdziwy.
Mary zabrała z sobą obrazek, gdy do domu na kolację wracała, i pokazała go Marcie.
— No, patrzcie! — rzekła ta z dumą. — Nigdym nie myślała, że nasz Dick taki sprytny. To przecież mysikrólik w swoim gniazdku: taki duży jak żywy, a jeszcze raz tak prawdziwy.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XII - „Czy mogłabym dostać kawałek ziemi?”
Rozdział XII. „Czy mogłabym dostać kawałek ziemi?” Mary biegła tak szybko, że zdyszana zupełnie wpadła do swego pokoju. Włosy miała w nieładzie, twarzyczkę zarumienioną. Obiad już na nią czekał na stole, Marta zaś stała opodal.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział XI - Gniazdko mysikrólika
Rozdział XI. Gniazdko mysikrólika
Przez kilka minut stał, rozglądając się dokoła, podczas gdy Mary przyglądała się z kolei jemu; potem zaczął ostrożnie posuwać się naprzód, może ostrożniej i ciszej jeszcze niż Mary, gdy weszła tu po raz pierwszy. Oczy jego zdawały się wszystko dostrzegać: i drzewa szare z szarymi zasłonami wijących się po nich i zwieszających się festonami z gałęzi pnączy, i gąszcz splątanych gałązek na murach i trawie, i altany z barwinku z kamiennymi ławkami wewnątrz i wielkimi kamiennymi wazonami.
Przez kilka minut stał, rozglądając się dokoła, podczas gdy Mary przyglądała się z kolei jemu; potem zaczął ostrożnie posuwać się naprzód, może ostrożniej i ciszej jeszcze niż Mary, gdy weszła tu po raz pierwszy. Oczy jego zdawały się wszystko dostrzegać: i drzewa szare z szarymi zasłonami wijących się po nich i zwieszających się festonami z gałęzi pnączy, i gąszcz splątanych gałązek na murach i trawie, i altany z barwinku z kamiennymi ławkami wewnątrz i wielkimi kamiennymi wazonami.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział X - Dick
Rozdział X. Dick
Już od tygodnia wciąż słonko przygrzewało tajemniczy ogród. *Tajemniczym Ogrodem* nazywała go Mary, ilekroć o nim myślała. Droga jej była ta nazwa, a stokroć droższe uczucie, że gdy ją zamykały wśród siebie stare, piękne mury, nikt nie mógł wiedzieć, gdzie się znajduje, nikt jej nie mógł odnaleźć. Zdawało jej się, że była zamknięta daleko od świata, w jakimś zaczarowanym ogrodzie. Niewiele książek, które przeczytała i lubiła, były to bajki czarodziejskie, opowiadające o różnych zaczarowanych miejscach.
Już od tygodnia wciąż słonko przygrzewało tajemniczy ogród. *Tajemniczym Ogrodem* nazywała go Mary, ilekroć o nim myślała. Droga jej była ta nazwa, a stokroć droższe uczucie, że gdy ją zamykały wśród siebie stare, piękne mury, nikt nie mógł wiedzieć, gdzie się znajduje, nikt jej nie mógł odnaleźć. Zdawało jej się, że była zamknięta daleko od świata, w jakimś zaczarowanym ogrodzie. Niewiele książek, które przeczytała i lubiła, były to bajki czarodziejskie, opowiadające o różnych zaczarowanych miejscach.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział IX - Najdziwniejszy dom
Rozdział IX. Najdziwniejszy dom
Było to tajemniczo wyglądające, najrozkoszniejsze miejsce, jakie sobie wyobrazić można. Wysokie mury, okalające ogród od wewnątrz, okryte były bezlistnymi gałęźmi pnących róż, tak gęstymi, że były zupełnie splątane. Mary poznała, że to są róże, ponieważ ich dużo widziała w Indiach. Ziemia pokryta była wszędzie zrudziałą od zimna trawą, wśród której wyrastały tu i ówdzie klomby krzewów, które gdyby zakwitły, okazałyby się różami.
Było to tajemniczo wyglądające, najrozkoszniejsze miejsce, jakie sobie wyobrazić można. Wysokie mury, okalające ogród od wewnątrz, okryte były bezlistnymi gałęźmi pnących róż, tak gęstymi, że były zupełnie splątane. Mary poznała, że to są róże, ponieważ ich dużo widziała w Indiach. Ziemia pokryta była wszędzie zrudziałą od zimna trawą, wśród której wyrastały tu i ówdzie klomby krzewów, które gdyby zakwitły, okazałyby się różami.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział VIII - Gil wskazał drogę
Rozdział VIII. Gil wskazał drogę
Długo patrzyła na klucz. Obracała go na wszystkie strony i rozmyślała. Jak już wyżej powiedziano, Mary nie przywykła była prosić starszych o pozwolenie lub o radę. A o kluczu tak sobie myślała, że jeśli to klucz od zamkniętego ogrodu, a ona by znaleźć mogła drzwi, to by je może mogła otworzyć i zobaczyć, co się tam dzieje za murem i co się stało z tymi krzakami róż.
Długo patrzyła na klucz. Obracała go na wszystkie strony i rozmyślała. Jak już wyżej powiedziano, Mary nie przywykła była prosić starszych o pozwolenie lub o radę. A o kluczu tak sobie myślała, że jeśli to klucz od zamkniętego ogrodu, a ona by znaleźć mogła drzwi, to by je może mogła otworzyć i zobaczyć, co się tam dzieje za murem i co się stało z tymi krzakami róż.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział VII - Klucz od ogrodu
Rozdział VII. Klucz od ogrodu
W dwa dni po tym wszystkim Mary, otworzywszy z rana oczy, usiadła niezwłocznie na łóżku i zawołała Martę.
— Spojrzyj na step! Spojrzyj! — zawołała.
Deszcz ustał, a szarą mgłę i obłoki w nocy wiatr rozwiał. Wiatr także ucichł, a ponad stepem jaśniała świetna, ciemnoszafirowa kopuła niebios.
W dwa dni po tym wszystkim Mary, otworzywszy z rana oczy, usiadła niezwłocznie na łóżku i zawołała Martę.
— Spojrzyj na step! Spojrzyj! — zawołała.
Deszcz ustał, a szarą mgłę i obłoki w nocy wiatr rozwiał. Wiatr także ucichł, a ponad stepem jaśniała świetna, ciemnoszafirowa kopuła niebios.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział VI - „A jednakże ktoś płakał”
Rozdział VI. „A jednakże ktoś płakał”
Dnia następnego padał od samego rana ulewny deszcz i step osłonięty był gęstą, nieprzeniknioną szatą mgły. O wyjściu na dwór, o spacerze mowy być nie mogło.
— Cóż wy robicie w domu, gdy tak strasznie pada? — zagadnęła Mary Martę.
Dnia następnego padał od samego rana ulewny deszcz i step osłonięty był gęstą, nieprzeniknioną szatą mgły. O wyjściu na dwór, o spacerze mowy być nie mogło.
— Cóż wy robicie w domu, gdy tak strasznie pada? — zagadnęła Mary Martę.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział V - Krzyk w korytarzu
Rozdział V. Krzyk w korytarzu
Z początku wszystkie dnie były dla Mary Lennox podobne do siebie. Każdego ranka budziła się w swoim pokoju obwieszonym tkaninami i zawsze spostrzegała przed kominkiem Martę rozniecającą ogień; każdego ranka zjadała śniadanie, ale ani odmiany żadnej, ani nic zabawnego w tym nie było. Po śniadaniu patrzyła oknem na rozległy step, który zdawał się ciągnąć w nieskończoność, a patrząc tak, przychodziła z wolna do wniosku, że jeśli nie wyjdzie na dwór, to będzie musiała siedzieć w pokoju i nic nie robić.
Z początku wszystkie dnie były dla Mary Lennox podobne do siebie. Każdego ranka budziła się w swoim pokoju obwieszonym tkaninami i zawsze spostrzegała przed kominkiem Martę rozniecającą ogień; każdego ranka zjadała śniadanie, ale ani odmiany żadnej, ani nic zabawnego w tym nie było. Po śniadaniu patrzyła oknem na rozległy step, który zdawał się ciągnąć w nieskończoność, a patrząc tak, przychodziła z wolna do wniosku, że jeśli nie wyjdzie na dwór, to będzie musiała siedzieć w pokoju i nic nie robić.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział IV - Marta
Rozdział IV. Marta
Nazajutrz z rana Mary otworzyła oczy, gdy młoda dziewczyna weszła do jej pokoju rozniecić ogień, a teraz klęczała przed kominkiem, hałaśliwie wygarniając niedopalone węgle. Mary przyglądała jej się chwilkę, leżąc, po czym zaczęła rozglądać się po pokoju. Nigdy jeszcze nie widziała nic podobnego, pokój wydał się jej i dziwny, i ponury, ściany pokryte były tkaniną, na której wyhaftowano sceny leśne.
Nazajutrz z rana Mary otworzyła oczy, gdy młoda dziewczyna weszła do jej pokoju rozniecić ogień, a teraz klęczała przed kominkiem, hałaśliwie wygarniając niedopalone węgle. Mary przyglądała jej się chwilkę, leżąc, po czym zaczęła rozglądać się po pokoju. Nigdy jeszcze nie widziała nic podobnego, pokój wydał się jej i dziwny, i ponury, ściany pokryte były tkaniną, na której wyhaftowano sceny leśne.
poniedziałek, 17 czerwca 2019
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział III - Przez wrzosowisko
Rozdział III. Przez wrzosowisko
Mary długo tak spała. Po przebudzeniu się jej pani Medlock kupiła na jednej ze stacji koszyk ze śniadaniem, w którym były kurczęta i wołowina na zimno, chleb z masłem i gorąca herbata. Deszcz padał zawzięciej niż przedtem, a na stacjach wszyscy poubierani byli w płaszcze gumowe, lśniące i ociekające od deszczu.
Mary długo tak spała. Po przebudzeniu się jej pani Medlock kupiła na jednej ze stacji koszyk ze śniadaniem, w którym były kurczęta i wołowina na zimno, chleb z masłem i gorąca herbata. Deszcz padał zawzięciej niż przedtem, a na stacjach wszyscy poubierani byli w płaszcze gumowe, lśniące i ociekające od deszczu.
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział II - Panna Mary kapryśnica
Rozdział II. Panna Mary kapryśnica Mary lubiła z daleka patrzeć na swą matkę i znajdowała ją uroczą, ale nie znała jej prawie wcale, nic też dziwnego, że nie mogła jej kochać, ani tęsknić po niej, gdy ją straciła. I nie tęskniła zupełnie, a ponieważ była zawsze dzieckiem nader egoistycznym, przeto wszystkie swe myśli skierowała ku sobie, jak zresztą zawsze zwykła była czynić.
niedziela, 16 czerwca 2019
Tajemniczy Ogród - Frances Hodgson Burnett - Rozdział I - Nikt się nie ostał
Rozdział I. Nikt się nie ostał
W chwili gdy Mary Lennox została wysłana do Misselthwaite Manor dla zamieszkania tam przy wuju, twierdzono ogólnie, że było to najniesympatyczniejsze dziecko, jakie kiedykolwiek widziano. I było to szczerą prawdą.
W chwili gdy Mary Lennox została wysłana do Misselthwaite Manor dla zamieszkania tam przy wuju, twierdzono ogólnie, że było to najniesympatyczniejsze dziecko, jakie kiedykolwiek widziano. I było to szczerą prawdą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Hans Christian Andersen - Brzydkie kaczątko
Hans Christian Andersen Brzydkie kaczątko tłum. Cecylia Niewiadomska Prześlicznie było na wsi. Lato gorące, pogodne, żółte zboże n...
-
Rozdział V. Krzyk w korytarzu Z początku wszystkie dnie były dla Mary Lennox podobne do siebie. Każdego ranka budziła się w swoim pokoju o...
-
Rozdział XXVII. W ogrodzie Od początku świata każdy wiek miał swoje wynalazki. W ostatnim stuleciu uczyniono odkryć zadziwiających więcej ...
-
Rozdział IV. Marta Nazajutrz z rana Mary otworzyła oczy, gdy młoda dziewczyna weszła do jej pokoju rozniecić ogień, a teraz klęczała przed...